|
Wróbelek |
Wysłany: Sob 14:40, 10 Wrz 2005 Temat postu: Grześ |
|
"Ale z ciebie anemik, Grzesiu" - wołali wszyscy dookoła na tego krępego chłopczynę o włosach miedzianych jak niejedna rurka. Czy oni wogóle wiedzieli, co mówią? Nic przecież nie miał wspólnego z anemią ten spokojny, zadbany człowiek. On po prostu się bał. Panicznie zatrważał go fakt kaszlnięcia. Na samą myśl o tym już go w płucach rwało, a wtedy nie potrafił się kontrolować. "Prędzej kaszlnę, niż zagłosuję na tego faszystę Giertycha" - mawiał wiele razy i każdy wiedział, że to szczera, uświęcona prawda. Zapewne ze wszystkich medycznych laików tylko on znał na pamięć każdy lek blokujący wykrztuszenia, łącznie z ich dawkowaniem, interakcjami i przeciwwskazaniami.
Pewnego dnia Grześ pospiesznie cwałował przez deszczowe ulice do dobrze znanej apteki, w celu zakupienia czwartego w tym miesiącu opakowania Thiocodin, gdyż jak mawiał - "deszcz deszczem, ale dmuchaj na zimne!". W połowie jezdni grzmotnął w niego samochód dostawczy firmy Avon, którego przeciętna prędkość w terenie zabudowanym wynosiła mniej więcej sto trzydzieści. Jęczącego, poturbowanego Grzesia przejęła w mig (dwadzieścia minut) karetka pogotowia z sąsiedniej gminy. Po krótkiej podróży bohater nasz wpadł na noszach na oddział intensywnej terapii, gdzie w trzy minuty gościny później zszedł z tego świata. Świadkowie tego tragicznego wydarzenia utrzymują, że ani razu nie kaszlnął. |
|
|
|
|
|