|
|
Literackie Forum Medei Forum literackie, obejmujące zarówno prozę, jak i poezję wszelkiego rodzaju
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Piter Noise
Dołączył: 28 Lip 2007
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 20:40, 28 Lip 2007 Temat postu: Majkel |
|
|
Majkel
Niebo mnie nie chce i boi się piekło
Dzień jak co dzień . Pochmurne , zalane , rozmazane niebo . Otulało ten mizerny padok ludzkiej miernoty i wątpliwości . Czasami niebo lekko rozjaśniało ukazując Bramę Piotra . Jako wnękę przeznaczenia . I kolejki jak za komuny z karteczką po czerstwe bułki .Ludzie szli nie wiedząc co ich czeka . Gloria , upadek , czy wewnętrzna kastracja .
Kruki przysiadywały na ziemskim dywanie żebrząc o okruchy jakąś stęchłą staruszkę . Pies z kulawą nogą wesoło merdał ogonem . Zapewne chory na umyśle . Z tym swoim małym móżdżkiem . Przecież nic mu nie przeszkadza że ktoś na niego łypie napastliwym wzrokiem i zapewne dostanie kamieniem a jeżeli mu się poszczęści to zginie śmiercią naturalną pod kołami setek ciężarówek dostawczych . Kogo może obchodzić że zginął bezdomny pies ? Właściciel pewnie zalany w cztery dupy nie odbiega rozumem na przeciwny biegun . Tam jakaś dziewczynka broczy po kałużach . Wiatr rozdmuchuje jej włosy tworząc z niej Królową Podmuchu . Za kilkanaście lat czyniąc z niej jedną z wielu dam seksu . Potoczne kurwy odeszły w niepamięć wielu-niewielu wykształciuchów . Za to kobiety lekkich obyczajów wciąż rzucały się na sesje lądując na czworaka na perkatym łożu strato-dziewictwa . Tak kończył człowiek w czeluści Hadesu . Mitycznego , politycznego rynsztoka . Tak szły szuje podkasując rękawy , fanatycy monoteizmu , geje i lesbijki . I szarzy ludzie .
Na zniszczonej ławce w parku siedział chłopak . Zaciągał się papierosem . Myślał albo i nie myślał . Był to Majkel . Czarnowłosy , przystojny ale bardzo dziwny o duszy sczerniałego romantyka . Wysokie drzewa były dla niego schronem . Ławka niejednokrotnie pryczą . Znaczy łóżkiem . Może i łożem z baldachimem . Ale tak wygodnie nie było . Deszcz lał nieustannie , siedzenie bolało , cherlał i krztusił się raz po raz . Znalazł papierosa na chodniku wczoraj po południu . Nikt nie wiedział że właśnie zapala swojego pierwszego . Był sam nie licząc Profesora . Biedaka zbierającego puszki albo po prostu szwendającego się bez celu . Kiedyś podobno był niezłym kumem na uniwerku . Ale tak naprawdę to cholera go wie skąd się wziął .
Majkel jako syn jednego z udziałowców miał sporo pieniędzy , mamony , waluty . Ojciec płacił na niego wysokie alimenty . Połowę przepijała matka a reszta dostawała się jemu . Sam sobie gotował . Cierpiał na pewne zaburzenia . Był idealistą . Nie pasował do świata chipów , Internetu . Jego świat obracał się w trochę innym świetle . Religia była dla niego niezbędną koniecznością . Miłość ? Miłości za bardzo nie znał . Nie miał kogo przytulić . Starał się być twardym . Matki nie było stać na czułe gesty . Zresztą i tak ich nie chciał . Ojciec odszedł od niej dwa lata temu . Nie rozumieli się zbyt dobrze na płaszczyźnie utopijnego seksu . Po rozwodzie matka stała się alkoholiczką . Nie musiała pracować chociaż czasami wymykała się w nocy . Raz przyprowadziła do domu kilku facetów . Każdy zerżnął ją kilka razy . Była pijana . Majkel widział wszystko przez uchylone drzwi . Zresztą przy takim wyciu nikt by nie zasnął . Może po zażyciu leków nasennych . Ale nie Majkel nie brał żadnych pigułek . Nie wiadomo do końca dlaczego . Lekarzowi powiedział że nie będzie niszczył swojej egzystencji takimi śmieciami . Prawda jest taka że potrzebował tych diabolicznych wspomagaczy . Dla równowagi ducha . Wróćmy do owego dnia naszej opowieści .
Kilka ptaków wydzierało swe gardziele przekrzykując monotonną melodię kapiącego deszczu . Majkel zaciągał się papierosem albo przynajmniej próbował się nim zaciągnąć . Wcale to nie było takie miłe jak mówili mu koledzy . Profesor poszedł już sobie pewnie żebrać po ludziach . Może znajdą się ludzie dobrej woli którzy sypną trochę grosza . Tylko głupiec liczy na litość drugiego głupca . Tak więc Majkel został sam . Przygarbiony na ławce . Dym kłębił się koło niego jak rój komarów . Które za wszelką cenę nie chciały odlecieć . Matka zapewne zapomniała o kolacji dla niego . Natomiast miała zadziwiająco dobrą pamięć co do godziny-brandowej . Majkel myślał właśnie o swoim życiu . Robił to bardzo często . Była to jego karma . Powołanie . Myślenie o sobie . Ideałach . Grzechach . Roznegliżowanych kobietach na wyściełanych aksamitem harlemskich łożach . Od miesiąca Majkel uległ pewnej przemianie . Zmienił się . Zaczął więcej mówić . A nawet poznał kilku przyjaciół . Stał się nawet ich idolem . Pewnym Guru . Mieli się spotkać dzisiaj wieczorem . Papieros już się wypalił . Był to najdłużej palący się papieros . Tak . To jest równie ważne . Deszcz już całkowicie ustał . Wlókł się po kocich łbach rozmyślając o dzisiejszym spotkaniu . Księżyc rzucał poświatę oświetlając ciemny zagajnik . Niebo było wyjątkowo gwieździste . Ludzie gasili powoli światła w domach . Połowa z nich wzniesie codzienne , rytualne modły do swego Boga . Część uśnie z bolącym od nie jedzenia brzuchem . Ich przeciwieństwo zaś po wytwornej kolacji przy świecach i winie położy się przy swoich o dziesięć lat młodszych żonach i słodko zaśnie pod wpływem błogiego masażu . Udając się wprost do krain Wisznu . Demony Seksu obudzą się do życia . Chociaż one chyba nigdy nie śpią .
Majkel skręcił w jedną z alejek na Rozdrożach . Prowadziła ona do Nikąd . Bo nikąd tak naprawdę dla młodych znaczy wszędzie . Trzeba być wszędzie i robić rzeczy różne nawet te grzeszne . Wtedy ma się temat w towarzystwie . Poznaje się siebie . Majkel i jego przyjaciele tacy byli . Naomi uprawiała już seks i paliła marihuanę . Ale czy nie miała takiego prawa ? Była jak wielu młodych zdewastowana przez media . Rodzice oddawali się pracy . Jej życie było pewną dozą uprzejmości . Zachowaniem nabytej kultury która była niczym innym jak pustymi słowami wygrawerowanymi na jej umyśle . Proszę . A dziękuję bardzo . Może zrobić herbatę ? My pijamy tylko kawę . Życie jest brutalne . Jest jak rynna po której spływa Niebieski syf . Ulotny jak puch z rozdmuchanego mlecza . Takim kordonem myśli sterował Majkel . Był odpowiedzialny za swoją grupę . Czuł się jak dorosły . Był potrzebny i to napędzało motor jego wewnętrznej infrastruktury . Minął dom w którym rzekomo straszy . Powiesił się tam kiedyś człowiek . John się nazywał . Był agnostykiem . Zabiła go cywilizacja . Nie mógł się odnaleźć w nowoczesnym świecie . Wybrał najprostsze rozwiązanie . Śmierć przez powieszenie na pasku od spodni . Lecz czy to jest , jak ludzie mówią proste wyjście dla tchórza ? Czy może na odwrót . Został bohaterem Abbadonu . Podwładnym Akrazjela , stróża ostatniej bramy piekieł ? Śmierć jest tylko przejściem w inny wymiar , mawiał Majkel .
Dotarł na miejsce . Był to mały skład złomu . Założyli tam swoją małą kwaterę gdzie mogli kontemplować na różne tematy . Gdzie latały nad ich głowami Anioły a demony kładły się pod stopami i łasiły się jak perskie koty . Na miejscu jak zawsze była już Naomi . Jej piękne niebieskie oczy lśniły w mdłym świetle . Zapaliła już zapachowe świece i jedną większą normalną . Po chwili wpadł zdyszany Tępy i Seid . Seid był znany jako Wymowa . Zawsze pouczał innych jak poprawnie akcentować słowa . Może dlatego że szczycił się swoim akcentem . Nikt nie domyśliłby się że jest mieszańcem . Karta historii wiele pokoleń pomieszała i krew warzyła się rożnymi składnikami . Natomiast Tępy był prawdę mówiąc ostry . Miał w sobie nie ostudzony zapał . Ta młodzieńcza zapalczywość i pasja utrzymywały go przy życiu . Pojawił się jeszcze Mat i Pat . Bliźniacy zajęli miejsce koło Naomi w kręgu . Po chwili milczenia powstali . Uśmiechnięci i radośni jak młode owieczki na bujnej łące . Nie było tu miejsca dla wilka . Dla alkoholowego-szatana . Dla Upadłego Anioła . Zazdrosnego o mizernego , niedoskonałego człowieka . Była tylko szóstka . Zdali sobie relacje ze swoich poczynań . Co było obowiązkowe w grupie . Każdy jak na spowiedzi opowiadał o swoich grzechach . O tym czy podglądał siostrę pod prysznicem . Czy wybierał pieniądze z torebki mamy . Tak . Wszystko co marność warte jest litości . Zaś doskonałość nie jest warta obsesji bo i tak przegrywa ze śmiercią . Majkel wierzył w lepsze życie . Pośmiertna egzystencja . Unoszące się ciała astralne . Przekazujące człowiekowi wskazówki . Chłopak wystąpił na środek i przemówił tym swoim miękkim głosem nastolatka .
- Pamiętajcie przyjaciele że nie możemy popadać w rutynę . Nie czas na seks i dragi . Naomi kochanie . Czy ważne dla ciebie jest doznanie cielesnej błogości ?
Wiedziała że nie ma odpowiadać . Słuchała go jak swojego mentora . Było w nim coś filozoficznego . Iskra doskonałości .
- Spotykamy się po raz kolejny . Dzisiaj zapaliłem swojego pierwszego papierosa . Poznałem jak to jest być dymem . Pat namówiłeś mnie do tego i za to ci dziękuje . Bo poznałem i rozważyłem . Zasmakowałem i potrafię osądzić czy to gorycz czy słodycz . Jesteśmy szczeniakami dla naszych matek . Nasieniem rozpusty dla naszych ojców . Pamiętam Naomi jak opowiadałaś o swoim pierwszym razie . Dzisiaj każdy z nas opowie historię . Mieliście siedem błogosławionych dni na jej stworzenie . Tępy zacznie .
Opowieść Tępego o Pożądaniu
Małą wioskę na pewnej równinie ogarnął pożar . Świetlista łuna biła wysoko w niebo grzejąc w stopy Świętych i Anioły . Ludzie tracili swe domy . Nie nadążali z noszeniem wiader . Paliły się stodoły . Słychać było zawodzenie trzody . Jeden źrebak wybiegł na pół zwęglony . Więc trzeba było go dobić . W powietrzu czuło się swąd spalonych ciał ludzi i zwierząt . Zapłakana kobieta z częściowo zdeformowaną twarzą głośno zawodziła nad losem swego męża . Skóra schodziła jej płatami . Słone łzy paliły jak żywe ognie . Ale ona już nic nie czuła . Czasami zdawało jej się że widzi swego ukochanego w białej szacie . Uśmiechał się do niej . Wtedy łzy cierpienia zmieniały się w łzy radości . Zamiast palić koiły . A następnie ze zdwojoną siłą zasalały odkryte tkanki . Na ten apokaliptyczny obraz patrzył pewien wysłannik lorda Camon . Obok stali jego gwardziści . Obserwowali matowym wzrokiem cierpienie ubogiego ludu . Czuli do siebie odrazę . Wielu z nich miało tu swoich krewnych . Sprzedali ich jak Judasze . Kajfaszem okazał się lord Camon . Właściciel kilkunastu wsi . Zdawali sobie sprawę że nie byli od niego lepsi . Kiedyś ich zniszczone moralnie dusze będą katowane w piekielnych kuźniach Hadesu . Tak . Najgorsza jest ślepota . Zdrada . Tchórzostwo .
Była z nimi związana kobieta . Piękna o blond włosach . Miotała się wściekle próbując zrzucić z siebie powrozy . Była śliczna w swej dzikości . Taka naturalna . Niewolnica Babilonii . Zielone oczy zaszklone jeziorem łez . Strumieni sumienia . Odzewu duszy . Była bardzo młoda . Ledwie co nadawała się do pasania krów . Miała gładką cerę . Jej ręce nie zgrubiały od trzymania sznura . Piersi nie obwisły . Skóra była mocno naciągnięta jak na rosłej sarnie . Średniowieczna królowa Kleopatra . Cała w swej okazałości .
Lord Camon wydał rozkaz podpalenia wsi . Toczył o nią spór z innym lordem gdyż wykraczała ona w części kilku pól poza granice jego jestestwa . Akurat tak się złożyło że kobieta którą sobie upatrzył mieszkała kilka staj od granic jego majestatu . Kiedy pierwszy raz ją ujrzał nie mógł uwierzyć w to że płynie w niej pospolita krew . Zbrukała ona jej ciało czyniąc ją zwykłą dziewką na posługach . Jej zadaniem miało być rodzenie dzieci i praca . Ciągła , monotonna praca . Szlachetnie urodzić się to znaczy tyle co być spadkobiercą barbarzyńców . Silnych jednostek które swoją charyzmą poprzez pokolenia ustawiały poddanych jak im się żywnie podobało . Nikomu to dotychczas nie przeszkadzało . Postanowił że uczyni z tej dziewki swoją nałożnice . Będzie zaspokajać jego nienasycone potrzeby . Imaginacje seksualne tak podobne a zarazem różne od zwierzęcych kopulacji . Błękit osocza połączy się z szarością wnęki jej łona . Piękna dalej będzie maskaradą . Jedynie przyodzieje maskę . Maskę gracji i wdzięku . Wyszukanych manier . Specyficznego chodu i uśmiechu . A kiedy twarz pokryją pierwsze zmarszczki . Piersi nie będą już tak jędrne . Stanie się jedną z wielu dam . Chędożącą się ze strażą i gońcami .
Dziewczyna płakała . Bo jakże nie płakać kiedy dom się pali a ukochanego nie widać ? Tak . Wbrew temu co myślał Lord Camon nie była dziewicą . Życie na równinie jest zupełnie inne niż to na salonach . Wisznu zbiera owoce . Zasiewa w duszach pragnienie . Kochała ona stajennego . Nie jeden raz dawali upust swemu uczuciu na sianie . Pot lał się z nich strumieniami . Tunel uciechy to jaśniał to znowu ciemniał . Radosna nuta melancholii . Ich dusze były wtedy lekkie . Bliskie chwały . Byli wciąż siebie nienasyceni . Ocierali się o siebie tworząc jedno . Zlewali się ze sobą .Wenus i Mars .
Młoda dziewka z braku sił przestała się szamotać . Harold uśmiechnął się . Czekała ich dwudniowa wyprawa do posiadłości Camona . Gestem dłoni przywołał do siebie młodego żołnierza któremu kazał posadzić dziewczynę na koniu . Ten ujął ją delikatnie kątem oka zerkając na jej jędrne piersi . Poprzez wyświechtaną sukienkę czuł żar pulsującego ciała . Żar emocji . Kocioł demonizacji . W takich momentach mężczyzna jest cieniem dawnego Adama . A ziemia lustrzanym odbiciem piekła .
Jasnowłosa piękność kurczowo , niemalże instynktownie złapała rumaka za włosie . Jednostajnym krokiem posuwali się do przodu . W oddali wciąż dymiły stodoły . Wrzask ludzi powoli cichł i powietrze na powrót stało się rześkie . W głowie kobiety różne są myśli . Eliza , kobieta uprowadzona miała je niezwykle sprecyzowane . Pragnęła miłości . Ślepej i wyzwolonej miłości stajennego . Wiedziała co ją czeka . Powoli umierała w niej nadzieja na ocalenie . Hartowała już swojego ducha . Oczerniała sumienie wypominając sobie wszystkie grzechy nawet te wybaczone . Chciała stracić swoją młodość i niewinność . Smak emocji dopiero co poznanych . Zaczerpniętych z koryta jeziora nieskalanej doskonałości . Stawiała się w sytuacji przegranej . Z góry skazanej przez los . Poprzez łzy wyobrażała sobie najgorsze scenariusze których nie powstydziłby się sam Mefistofeles . Umartwiała się . Zapadła w syndrom masochistycznego romantyka . Który ubarwia swe życie tworząc iluzjonistyczny obraz swojej egzystencji . Raz jest się w nim bohaterem a raz ofiarą losu . Czasami ma się nadnaturalne zdolności które jednak w kluczowych sytuacjach zawodzą . Nie ma granic dla ludzkiego umysłu . Eliza powoli dogasała . Zmęczenie wzięło górę nad uczuciami . Smukła sylwetka stajennego malała aby po chwili całkowicie dać upust nieprzeniknionej czerni .
Wioski już nie było widać . Niebo ściemniało i tylko pochodnie żołnierzy rzucały wątłe światło na wyboistą drogę rozpaczy .
Młodzi żołnierze chciwie patrzyli na kiwającą się na koniu piękność . Wiatr delikatnie rozdmuchiwał jej włosy zarzucając je na czoło . Jeden ze starszych dowodzących okrył ją płaszczem gdyż noc stawała się coraz chłodniejsza . Cały orszak liczył zaledwie kilkunastu gwardzistów , dwóch dowodzących oraz Heralda . Był on prawą ręką lorda Camona . Wykonywał tylko misje na których bardzo zależało niedołężnemu panu na wysokościach .
Do przejścia mieli jeszcze sporo mil .
Wzgórza oddawały piękno tej skalanej ziemi . Maskowały teraźniejszość , przeszłość , przyszłość . Każdy głaz był swoistą ryciną historii . Na której przerobiono miliardy mil .Odciśnięto ślady setek pokoleń . Na których postęp człowieka nie wywarł większego znaczenia . Oczy Bogów . Każde drzewo , pagórek wszystko to ulega znikomej deformacji . Jak psychika człowieka poprzez oddziaływanie pewnych czynników . Bodźce tak mocne że wywołują wewnętrzne konwulsje . Tak Matka Natura traci renomę na rzecz doskonałego , aczkolwiek głupiego człowieka . Gdyby przecież człowiek nie miał wad byłby mało interesujący ale istnieje też barwne przeciwieństwo tej konkluzji . Iskra Boża . Istota nieskromnie i słusznie doskonała . Świat molekularny taki jest . Skazą na jego sacrum jest odwieczny łowca postępu , człowiek . Humanus intellexi . Ludzki rozum . Światło w tunelu wypaczonej schizofrenii . Oręża Szatana . Jego szabli połysku jadowitej wiele serc nie sprosta .
Nad ich głowami migotały gwiazdy . Duchowe przewodniki . Instrumentalne mapy konstelacji oddalonych miliony lat świetlnych pokazujące drogę Mędrcom . Prosty człowiek wpierw popatrzy nie w górę lecz pod stopy swoje .
Przepiękne pejzaże musiały poczekać na westchnienia istot do rana . Jedynie pochodnie dawały mdłe światło jak i plamisty Księżyc . Posuwali się wolno . Przeszli już wiele staj i zaprawieni żołnierze poczuli zmęczenie . Majesto Harold zarządził rozbicie obozu . Kilkanaście ludzi wzięło się do pracy . Rozpalono ogniska i postawiono namioty z płótna . Były szyte bardzo starannie grubymi nićmi . Na każdym wypleciono czarnego konia , Herb Camon . Kiedy wszystko było gotowe wydano pierwsze rozkazy .
- Eronie staniesz na straży ! – Majesto wskazał na młodego chłopaka o bujnej czuprynie – Być może ktoś widział że prowadzimy tę dziewkę . Jeżeli usłyszysz jakiś hałas masz natychmiast wszcząć alarm . Zrozumiano ?
Żołnierz stanął na baczność i nie podnosząc wzroku odpowiedział tak jak go uczono .
- Tak jest .
Postawiono jeszcze dwie straże oraz wysłano zwiadowcę aby przeszukał pobliski teren . Byli na odsłoniętej równinie . Z jednej tylko ze stron od wzgórza okalały ich lasy . Jeżeli ktoś szedł by ich śladem to zapewne była by to dla niego najlepsza kryjówka . Byli wystawieni jak na dłoni na pożarcie czatującej hienie .
Harold udał się do największego namiotu . Kazał tam również przyprowadzić Elizabeth . Chciał mieć na wszystko oko . Zawsze ufał tylko sobie i sam chciał dopilnować aby dziewczynie nic się nie stało . Jednak kierowało nim również coś innego . Coś czego nie potrafił opisać . Był zdrowym , silnym mężczyzną . Nikt nie wątpił w jego lojalność dla niedołężnego lorda . Kiedy uprowadzali dziewkę zauważył w jej przeszklonych od łez oczach pewne piękno . Rozdarta suknia na moment odsłoniła różowe , młode piersi . Tak idealnych kształtów mogła jej pozazdrościć sama Afrodyta .
Młoda piękność spała na aksamitnych pościelach . Była odkryta . Majesto czuł silną żądze . Pożądanie które było przyczyną tak wielu konfliktów . Klęska Troi . Boska Helena i jej boskie łono . Męska natarczywość . Uczucie . Miłość .
Czuł jak twardnieje jego męskość . Duma mężczyzny . Pocił się niemiłosiernie ostatkiem woli starając się opanować . Dwa wojenne fronty młóciły się wzajemnie zwalczając . Zwycięzca przez chwilę weźmie wszystko aby później po rozkosznej glorii upaść w intymną czeluść śmierci . Nie wytrzymał .
Podszedł do niej i silnym ruchem zerwał z niej odzienie . Obudziła się i popatrzyła nań mętnym wzrokiem . Nie sprzeciwiała się . Palcami pieścił jej młode ciało . Dotykał ile chciał . Wszedł w nią . Obrazem gasnącej gwiazdy kończąca się erotyka .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|